"Z biegiem lat, z biegiem dni [gdzie jest Pepi]" w reż. Agnieszki Glińskiej w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Magda Huzarska-Szumiec w Polsce Gazecie Krakowskiej.
Pan Michał Balucki się zastrzelił - donoszą aktorzy w finale przedstawienia "Z biegiem lat, z biegiem dni [gdzie jest Pepi]", które miało premierę na scenie Teatru im. J. Słowackiego. Zastrzelił się, bo przestano wystawiać jego komedie. Świat się zmienił, ludzie, których opisywał odeszli, przyszli nowi, którzy inaczej patrzą na sztukę. Ale jakoś mi tego pana Bałuckiego żal, gdy grający go Sławomir Rokita bezradnie stoi na pomniku i nie może pojąć, dlaczego już go nikt nie chce. Uczucie żalu towarzyszyło mi zresztą przez cały spektakl Agnieszki Glińskiej. Reżyserka sięgnęła po pamiętny scenariusz Joanny Olczak-Ronikierowej, który posłużył Andrzejowi Wajdzie do teatralnej i telewizyjnej realizacji, wyłuskała z niego najbardziej interesujące ją fragmenty, dopisując do nich opowieść o swojej żydowskiej prababci Pepi, która przed wojną mieszkała w Krakowie. Sam pomysł wydał mi się niezwykle interesujący, tym bardziej, że podobnie ja