Odszedł Marcin Jarnuszkiewicz. W wyniku choroby, ale właściwie niespodziewanie. Pierwszą realizacją Marcina, którą widziałam, był "Akt przerywany" Różewicza w Gorzowie Wielkopolskim w reżyserii Bohdana Cybulskiego - wspomina Anka Mieczyńska-Jerominek.
Wielokrotnie potem pracowali razem, z dobrymi, czasem wybitnymi wynikami. Podobnie rozumieli role reżysera i scenografa, ich kreatywną współpracę. Podobną wagę przywiązywali do inscenizacji. W Gorzowie na scenie stał sześcian - pokój, w którym rozgrywała się akcja, nad widownią wisiało biurko autora - reżysera - demiurga. Powtórzyli potem tę inscenizację w Teatrze Nowym w Warszawie, gdy Bohdan był tu dyrektorem; narobiła trochę hałasu m. in. za sprawą nagich chłopców - aniołków, paradujących po scenie. Wcześniej jednak o Bohdanie i Marcinie stało się głośno, gdy w Szczecinie zrealizowali "Księcia Niezłomnego" Calderona - Słowackiego w Zamku Książąt Pomorskich. Cała przestrzeń sali zamkowej było zagospodarowana przez spektakl, akcja rozgrywała się na podeście, pod sufitem, na krużgankach... Marcin - scenograf zaprojektował także kostiumy, które były specjalnie pociętymi i odpowiednio wiązanymi płachtami, dla różnych postaci ró