SERDECZNYM akcentem uczcił setną rocznicę urodzin Janusza Korczaka warszawski Teatr Nowy wystawiając "Senat szaleńców". Od prapremiery sztuki minęło prawie pięćdziesiąt lat. Rzecz miała miejsce na scenie Jaraczowskiego Ateneum. Reżyserowała spektakl Stanisława Perzanowska.
Senat był (poza młodzieńczym projektem) jedynym teatralnym doświadczeniem "Starego Doktora". Igor Newerly, kiedy opisywał losy tej inscenizacji, przypomniał zabawny epizod: "Zwrócił się do Perzanowskiej z prośbą, aby mu dorobiła inną bródkę, albo tak go jakoś ucharakteryzowała, żeby go nikt na widowni nie poznał. Wyperswadowała mu ten pomysł. Chodził na Senat szaleńców zwyczajnie ze swoją płową bródką i różową łysiną". Kryje się w tej anegdocie głębszy sens. Bo Senat, owa "humoreska ponura", wymaga szczególnie aktywnego uczestnictwa widowni. Powiedzielibyśmy dziś, że tekst wprowadza elementy psychodramy. I sądzę, że o tym warto porozmawiać. Ale wróćmy jeszcze do ech prapremiery. Charakterystyczny dopisek przy osobie autora zawierała recenzja Boya: "Przyjaciel dzieci, lekarz, społecznik, autor głośnej swego czasu powieści Dziecko salonu." Uświadamia to i rozległość pasji wybitnego pedagoga, i szeroką perspektywę własny