Obszerna księga wspomnień Kazimierza Brauna nosi tytuł najprostszy - "Pamięć". Zakres i ton dzisiejszych sporów (czy raczej pseudosporów) o ten właśnie istotny element życia zbiorowego potwierdza trafność wyboru takiego tytułu - pisze Elżbieta Morawiec w dwumiesięczniku Arcana.
Różne bywają wspomnienia - niektóre, nieliczne to narcystyczne zapisy własnych przeżyć, doznań, życiowych przygód, inne - znacznie cenniejsze starają się uchwycić charakter czasów autora, jego związki z rzeką płynącego wokół czasu. I te są najcenniejsze. Wspomnienia Brauna należą do tej drugiej kategorii. Swoim życiorysem autor mógłby obdzielić wielu - artystów i nie tylko - tyle w nim bogactwa i dramatyzmu losu, wpisanego - aż do roku 1984 - w komunistyczny totalitarny system: człowiek wielkiej pracy, reżyser kilkudziesięciu spektakli na obu półkulach, autor wielu książek o historii i teorii teatru, wykładowca uniwersytecki, tłumacz. Żarliwy katolik (co życia w PRL nie ułatwiało). Tu dygresja - jako młody reżyser Braun wszedł w krąg dzieci "Wujka", biskupa Karola Wojtyły. Podczas jednej z długich nocnych rozmów z przyszłym Papieżem usłyszał - i zapamiętał skierowane do siebie pytanie: "Jak będziesz prowadził widzów ku krainie