"Wyszedł z domu" w reż. Marka Fiedora w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Olgierd Błażewicz w Głosie Wielkopolskim.
Na pytanie, kto jest największym współczesnym polskim poetą, niemal każdy odpowie - Tadeusz Rożewicz. A mimo to od poprzedniej jego premiery w Poznaniu minęło kilkanaście lat. Czy wielkość poety tak onieśmiela dotąd nasze teatry, czy może raczej skala związanych z realizacją jego dzieł trudności? Marek Fiedor zdecydował się na małej scenie Teatru Polskiego wystawić tak zwaną komedię 1964 roku "Wyszedł z domu". W sensie fabularnym jest to historia mężczyzny, który wyszedł z domu, stracił pamięć, odciął się od przeszłości i bynajmniej nie chce już do niej wracać. Reżyser dostrzegł w niej szansę na naprawdę współczesny spektakl pomyślany jako rozmowa z publicznością na temat kondycji polskiej inteligencji AD 2007, która tak jak bohater Różewicza straciła pamięć i nie chce już do swej przeszłości wracać. To kameralne przedstawienie rozgrywa się w kuchni. Głównym elementem scenerii jest wielofunkcyjna meblościanka, w której