- którą możemy oglądać w tej chwili w warszawskim Teatrze Dramatycznym, a także na wielu innych scenach polskich - nie jest zdjęciem, jak to się mówi, "reprezentacyjnym"; nie zawiera żadnych elementów, które pozwoliłyby jej figurować na żadnych oficjalnych uroczystościach i stać się przedmiotem kultu dla ukazanych na niej ważnych postaci historycznych. Nie ma też znamion portretu "artystycznie przetworzonego", wydobywającego jakieś szczególne głębie psychiczne, czy ukrytą mądrość z fizjognomii przedstawionych osobników. To raczej bezpretensjonalna "fotka" pstryknięta przez fotografa - t.j. przez autora - ot tak sobie, w chwili relaksu, dla domowego albumu. Ale przecież miło jest czasem przeglądać stare albumy. Miło popatrzeć na pożółkłe odbitki dawnego życia, wskrzesić choćby przez chwilę w pamięci minione kształty i gesty, szczegóły mody i obyczaju, drobne, ułamkowe okruchy całej, bezpowrotnie zapadłej w przesz�
Źródło:
Materiał nadesłany
Kobieta i Życie nr 18