Poznański Teatr Ósmego Dnia po bardzo długiej, bo aż sześcioletniej przerwie powrócił na swą macierzystą scenę. Przez wszystkie te lata jeździł bowiem z "Arką" i innymi swoimi przedstawieniami plenerowymi po świecie, stał się teatrem ulicy. Teraz powrócił na pudełkową scenę, bo zapragnął zająć własne stanowisko wobec otaczającej nas rzeczywistości, bo zapragnął wypowiedzieć się. Bo, gdy się czuję, że ma się coś bardzo osobistego do powiedzenia swej widowni, trzeba to wyrazić w formie bardziej intymnej, w maksymalnym skupieniu, w czterech ścianach własnego domu. Premierowy, a tak bardzo w Poznaniu oczekiwany, spektakl "Portierni", tym przede wszystkim budzi szacunek, że mamy w nim do czynienia z tym samym teatrem moralnego niepokoju, jakim on był w latach PRL. I że jego spektakl, podobnie jak niedawne "Łatwe umieranie" Lecha Raczaka, jest swego rodzajem pamfletem na otaczającą nas rzeczywistość. Teatr, który w latach osiemdziesiątych z
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos wielkopolski - Poznań nr 137