"Piaf" w reż. Jana Szurmieja w Teatrze Miejskim w Gdyni. Po spektaklu przedpremierowym pisze Agata Kirol w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.
- Przedstawiam Państwu Madame Piaf... - z nonszalancją zapowiada konferansjer. I jak w jednej z małych paryskich kawiarenek, na scenie z mikrofonem staje niepozorna dziewczynka i będzie już obecna do końca. Tym skromnym "maleńkim wróbelkiem", niezmiennie odzianym w czarną sukienkę z krótkimi rękawkami, jest jedna z matek francuskiej piosenki, Edith Piaf. I wdzięczna losowi cieszę się, że w spektaklu Teatru Miejskiego w rytm "Milorda" do mikrofonu podeszła właśnie Dorota Lulka. Aktorka już w tym momencie przekonała publiczność nie tylko do tego, że może śpiewać Piaf, ale że potrafi jej piosenki przywłaszczyć sobie i oddać ich prawdę na nowo. Sceny odtwarzające najważniejsze fakty z historii życia pieśniarki przeplatały się z jej utworami, dlatego śpiewanie Lulki musiało wiązać się ściśle z postacią i opowiadać o jej doświadczeniach. Lulka udowodniła swój aktorski talent, jednocześnie dając się poznać jako oryginalna piosenkarka. To