Zdaje się, że najgorszy etap choroby Legnicki Teatr Dramatyczny ma za sobą. Nastąpiło bowiem ostatnio przesilenie, którego sygnałem stała się premiera "Don Juana" Moliera. Po raz pierwszy od bardzo długiego już czasu pokazano w Legnicy coś, co ma ręce i nogi, co ma jakiś reżyserski zamysł przeprowadzony konsekwentnie do samego końca. W "Don Juanie" znalazło się też kilka pomysłów inscenizacyjnych, których daleko by szukać w poprzednich propozycjach teatru. Nie znaczy to wcale, że przedstawienie jest olśniewające i że nagle wszystko zrobiło się cacy. Legnicki "Don Juan", mimo że posiada przymioty wspomniane wyżej, jest również bardzo nierówny i to do tego stopnia, że często przerywana jest ciągłość dramatycznych zdarzeń. Na premierowym pokazie zdarzyło się kilka oczywistych potknięć technicznych i aktorskich. A jeśli już o aktorstwie mowa, to w tej dziedzinie przesilenia w legnickim teatrze jeszcze nie widać. Ciągle bardzo dużo jest ak
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie, nr 121