EN

14.08.2015 Wersja do druku

Otwartość dzieci zależy w dużej mierze od rodziców

Zadaliśmy sobie i dzieciom pytanie: "Jak społeczność reaguje na obcego?". Nasz "Humanofon" stał się rodzajem pomostu między różnicami w ogóle - z Marią Bembenek i Anną Kiedrzyńską z Miejskiego Domu Kultury w Stalowej Woli rozmawia Weronika Idzikowska.

Wasze "Lato w teatrze" zatytułowaliście "Humanofon" - co to takiego? Maria Bembenek: Nasze "Lato w teatrze" pierwotnie miało integrować dzieci słyszące z dziećmi niesłyszącymi i niedosłyszącymi. Podczas warsztatów chcieliśmy stworzyć pomost między tymi grupami, udowodnić, że mogą się one spotykać i porozumiewać się, zamierzaliśmy wypracować wspólny język do tego potrzebny. Skąd wziął się pomysł, żeby budować tego typu współpracę? Anna Kiedrzyńska: Jestem instruktorem teatralnym dzieci i młodzieży. Na zajęciach, które prowadziłam w ubiegłym roku, miałam kilkoro dzieci z dysfunkcją słuchu. Obserwowałam proces ich asymilacji w grupie, byłam zachwycona tempem ich scenicznego rozwoju. Zauważyłam, że one często mają bardzo dobrze rozwinięte kompetencje społeczne, ale napotykają na bariery ze strony ludzi zdrowych, którzy się ich boją, blokują się w komunikacji z niedosłyszącymi. A uważam, że jest ogromna potrzeba stworzenia

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

mat. własny

Autor:

Weronika Idzikowska

Data:

14.08.2015