"Król Lear" w reż. Jacquesa Lassalle'a w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Stolicy.
W spektaklu w reżyserii Jacquesa Lassalle'a zadufany w swojej królewskości Lear w koronacyjnym, obficie sfałdowanym płaszczu zbliża się krok po kroku do śmiertelnej koszuli, kiedy jest wwożony na scenę na wózku, a wreszcie w finale, kiedy na plecach taszczy martwe ciało Kordelii. Oto droga ze szczytu na dno, gdy świat ukazuje mu się w całym swym okrucieństwie. Droga od skłamania do prawdy. Od pozoru do realności. Od sukcesu do klęski. A może inaczej: od klęski do zwycięstwa? Tę niejednoznaczną drogę pisze swoją rolą Andrzej Seweryn, którego Lear spada z wysokości, aby oszaleć i w stanie szaleństwa spojrzeć wreszcie światu prosto w twarz. Okazuje się, że żył do góry nogami i dopiero poniżenie, szaleństwo dają mu jasność widzenia. Seweryn demonstruje najwyższej jakości aktorską technikę, co widać zwłaszcza w scenach, kiedy przechodzi ze stanu świadomości w stan zawieszenia, schizofrenicznej wyobraźni, gdy opędza się od sfory niewidoc