Oglądałem przed kilku laty w Londynie bardzo ciekawe przedstawienie "Otella". Reżyser obsadził wbrew tradycjom nie tylko rolę Otella, lecz także rolę Jagona przez aktora, którego kolor skóry był brunatny. A więc nie tylko Otello, lecz i Jagon był Maurem. Pozwoliło to na stworzenie zupełnie innej motywacji działania Jagona. Mścił się on na Otellu za zdradę swojego narodu na rzecz Wenecji, za miłość białej dziewczyny, za powodzenie i sukcesy życiowe kolaboranta. A więc nie osobiste pobudki, lecz nienawiść do zdrajcy wyjaśniała stopień natężenia intrygi. Było to bardzo logiczne i przekonujące. Innym przykładem wspaniałej interpretacji "Otella" była wielka kreacja Laurence'a Oliviera, który siłą swego talentu całkowicie uprawdopodobnił tragedię Maura w płaszczyźnie psychologicznej. Istnieją dwa powody, dla których warto wystawiać dziś "Otella": jeśli reżyser ma przez to wielkie dzieło coś istotnego, coś nowego do powiedzenia współcze
Tytuł oryginalny
Otello w białych rękawiczkach
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie nr 48