TELEWIZJA Warszawska nadała w piątek 11 sierpnia przedstawienie Teatru Szczecińskiego "Otello". Ci z moich szanownych Czytelników, którzy je widzieli, niech sobie przypomną, ci, którzy nie widzieli, niech żałują, ale nie odkładają na bok tego felietonu. Jest on bowiem również i dla nich napisany. Nazajutrz po audycji telewizyjnej pewna pani zatelefonowała do mnie i spytała, co sądzę o spektaklu. No cóż, niewiele mogę powiedzieć o stronie reżyserskiej, aktorskiej, w ogóle o problematyce teatralnej. To rzecz dla specjalistów, którzy w naszej prasie takie rzeczy umieją po mistrzowsku "załatwiać". No tak, nagabywała mnie owa pani, ale co sądzi Pan o tym przedstawieniu jako prawnik? - Pamięta Pan, jest w sztuce Szekspira moment, kiedy zdaje się, że Otello za swój czyn pójdzie pod sąd. Nie doszło do tego z powodu samobójstwa, ale właśnie: jakby wyglądała sprawa Otella - żonobójcy z powodu urojonej zazdrości - gdyby jednak sporządzono akt oskar�
Tytuł oryginalny
"Otello" i ewolucja poglądów
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Katolicki nr 34