AMERYKA jest chyba najbardziej olśniewającym mitem nowożytnej Europy. Jakąś przestrzenią niby to odkrytą, a jednak nieznaną - właściwie dopiero odkrywaną i daleką. I choć istnieje realnie, jest często - jako wyobrażenie - czymś nierzeczywistym. A jednak działa niczym przewrotny sen, który kojąc pragnienia iluzją, równocześnie rozbudza wyobraźnię i tęsknotę za jakimś innym życiem. "Ameryka" Franza Kafki opowiada o człowieku podążającym tropem mitu, a Jerzy Grzegorzewski - twórca scenicznej adaptacji powieści i reżyser spektaklu w Teatrze Polskim - pozostał tej idei wierny. Stworzył historię młodego człowieka, który uwierzył, że trwogę o swe bytowanie można zakryć nadzieją na spotkanie ludzi, których można by pokochać. I z takim wyobrażeniem wyjechał do "Ameryki". Życie "amerykańskie" rozpoczął Karl Rossman (Krzysztof Globisz) nad wyraz wspaniale. Mrok: portu rozprasza się i niespodziewanie pojawia się w życiu chłopca Wuj (Eli
Tytuł oryginalny
Otchłanie zniewolenia
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości Nr 49