"Księgi Jakubowe" Olgi Tokarczuk w reż. Eweliny Marciniak w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Przemysław Skrzydelski w Teatrze.
Z "Ksiąg Jakubowych" Ewelina Marciniak robi teatr oparty na kilku wątkach, anegdocie, a w wielu momentach na wygodnym dla siebie publicystycznym skrócie. I chce to wszystko pogodzić. Oczekiwania wobec tej premiery były spore. Ewelina Marciniak po swoich niedawnych sukcesach, zwłaszcza po gdańskim "Portrecie damy" według Henry'ego Jamesa, wydawała się reżyserką, która może zabrać się do realizacji "Ksiąg Jakubowych" Olgi Tokarczuk. Decyduje o tym odwaga, z jaką buduje swój teatr i sprawność operowania rozmaitymi środkami wyrazu widoczna w ostatnich przedstawieniach. Widać, że chce korzystać z wszystkich elementów, które składają się na ostre, wyraźne, chwilami wręcz ostentacyjnie atrakcyjne widowisko. Nie wstydzi się tego, że teatr z definicji jest sztuką wizualną, dlatego jeśli ma działać naprawdę, musi uwodzić inscenizacyjną skalą, zwłaszcza gdy waży się na tematy, które podgrzewają społeczną dyskusję. U progu kariery, w "Zbrodni"