To rzeczywiście niezły dowcip. Oglqdać raz po raz największą polską aktorkę błąkającą się od teatru do teatru, gdzie gra w przeciętnym repertuarze. Aktorkę, która sięgnie wyżyn, choćby w plamie światła, na pustej podłodze. Nie byłoby tego spektaklu, gdyby nie Ona. Ze sceny straszyłyby szpitalne sprzęty, łysa głowa kogoś, kto markowałby umieranie na raka, aby dobitnie pokazać, że na raka się umiera. Tylko Teresa {#os#464} Budzisz-Krzyżanowska{/#} mogła z tak wątłego materiału jakim jest "Dowcip" (za co ci Amerykanie dają Pulitzery?) uczynić dramat. Sprawić, by zarysowany grubą kreską schemat, nieuleczalnie chory pacjent kontra szpitalna maszyneria, nabrał życia. Magdalenie {#os#7087} Łazarkiewicz{/#} udało się w odpowiednio wyważony sposób poruszyć problem choroby nowotworowej, ale podjęła duże ryzyko sięgając po sztukę Margaret Edson. Niewiele brakowało, by spektakl ten był równie przejmujący, co ulotka ostrz
Tytuł oryginalny
Oswoić śmierć
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 268