Współczesna dramaturgia rosyjska jest próbą odkłamywania świata. Powinna to być lekcja dla polskich artystów - o "Udając ofiarę" w reż. Macieja Englerta w Teatrze Współczesnym w Warszawie specjalnie dla e-teatru pisze Kamila Paprocka.
Pierwszy kadr zdjęcia Tomasza Kiznego "Moskwa. Przed Łubianką" niemal całkowicie zawłaszcza twarz młodego, uśmiechniętego mężczyzny, otoczonego ramionami kobiet. Trzyma w ręku golarkę jednej z najpopularniejszych marek. Gdzieś w tle majaczy żółta Łubianka, dawniej siedziba NKWD i KGB, dzisiaj schronienie Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Przed wejściem siermiężnego budynku niestrudzenie pracują spychacze, odgarniające brudny śnieg. Zdjęcie Kiznego znakomicie ilustruje to, co Wiktor Pielewin, najbardziej wzięty obecnie pisarz rosyjski, określił mianem "Generacji P." Pielewin w swojej książce opisuje pokolenie młodych inteligentów rosyjskich, mających za sobą doświadczenie ZSRR, ale dojrzewających już w czasach, kiedy w Rosji wybrano Pepsi-Colę. Ten wybór kojarzony był z wolnością, tymczasem okazał się zastąpieniem jednego zła przez inne. Ujmując to w wielkim skrócie: nowa sytuacja spłodziła "nowych Rosjan", prężnie rozkręcających