Ostrożnie, bo nawet świadomie założony, zaprogramowany jako środek wyrazu artystycznego, który najprzewrotniej ma wyeliminować antytezy kiczowatości - często zwycięży. Pozostanie na placu boju sam, królewski - bez żadnych już nawiasów, ironicznych "gąb" i perwersyjnych dwuznaczności. Kicz wygrywa łatwo; manipulowanie nim to taniec na linie, udaje się, owszem, ale rzadko i nie każdemu. W przypadku tego spektaklu zwycięstwo kiczu okazało się triumfujące i totalne. Michał Ratyński chciał z adaptacji scenicznej "Mefisto" Klausa Manna uczynić arcydzieło, syntezę i bóg wie co i to w opozycji do Boba Fosse'a (w filmie "Kabaret") Ingmara Bergmana (w filmie "Jajo węża") i Istvana Szabó (w filmie "Mefisto"), a na scenie wyszedł z tego kiczowaty, długi i nudny zakalec. Bardzo wtórny wobec Fosse'a, Bergmana i Szabó, bardzo naiwny, bardzo pretensjonalny i bardzo nieudolny. Nie żałuję sobie pejoratywów, ale też i zawód jest skali og
Tytuł oryginalny
Ostrożnie z kiczem
Źródło:
Materiał nadesłany
Tu i Teraz nr 28