"Lód" w reż. Konstantina Bogołomowa w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Hanna Karolak w tygodniku Niedziela.
Na deskach... Teatru Narodowego- wizja twórców, stanowiąca rzekomo wyraz tęsknoty za rajem utraconym, nie trafia niestety do przekonania, choćby przez zawitość i pokrętność wywodów. Oczekując na rozpoczęcie spektaklu, ostatniej premiery w Teatrze Narodowym, w programie znalazłam słowa reżysera, Konstantina Bogołomowa, stanowiące jego artystyczne credo: "Dla mnie idealne przedstawienie nie łączy widzów, ale ich dzieli - wywołuje dyskusję, ból, a nawet agresję. To przedstawienie, po którym nie można zasnąć". Zaintrygowana czekałam więc na coś, co podrażni moją świadomość, sprowokuje do dyskusji. Niestety, żadnego z tych doznań nie doświadczyłam. Nie pierwszy raz intencje twórcy rozminęły się z realizacją. W czasie spektaklu obserwowałam na widowni irytację lub znużenie. Po przedstawieniu natomiast chciałam jak najszybciej zasnąć, by zapomnieć obsceniczne gesty i wulgarne słowa, które przez pierwszą godzinę padały ze sceny