"Patron" Marii Spiss w reż. Łukasza Gajdzisa w Teatrze im. Fredry w Gnieźnie. Pisze Iwona Torbicka w portalu kulturaupodstaw.pl.
W tym spektaklu wszystkiego jest za dużo. Widzowie, siedzący na scenie obrotowej kręcą się jak na karuzeli, goniąc akcję i śledząc coraz to nowe wątki. I choć spektakl "Patron" powstał specjalnie na 70 lecie Teatru w Gnieźnie, który nosi imię Aleksandra Fredry, to nie Fredro skupia na sobie uwagę. Show kradnie Wojciech Kalinowski jako Seweryn Goszczyński. Łukasz Gajdzis, reżyser "Patrona", jakby nie wierzył w siłę własnych konceptów, przytłacza widzów inscenizacyjnymi pomysłami i mieszaniem stylistyk. Niektóre pomysły są bardzo trafne, jak choćby usadzenie widzów na obrotowej scenie, co naturalnie wplata ich w wielką podróż wokół historii, inne mniej. Są i takie, które wydają się zupełnie zbędne, jak wbiegająca na początku spektaklu półnaga panna, która ma być żywym świadectwem rozpustnego życia Fredry (Marian Jaskulski), czy znacznie późniejsza - gdy para aktorów odgrywa przed Fredrą-reżyserem przydługi akt erotyczny, wzięty