EN

29.09.2007 Wersja do druku

Ostatnia walka pokolenia

Ten rząd widzi tylko mityczną Polskę historyczną, widzi tylko groby, okopy i cały festiwal trupów. A nie idzie do przodu - mówi Kazimierz Kutz w Rzeczpospolitej.

Rz: Jak pan się czuje w Polsce? Kazimierz Kutz: Bardzo dobrze. Polska jest ciągle dla mnie wielką przygodą. Mój temperament, mój zawód sprawił, że lubię, jak się dużo dzieje. I sam często prowokuję, żeby się dużo działo. W Polsce nie jest nudno. Można mówić to, siamto, owamto, ale tu jest zabawnie. To, że wszedłem w krąg polityki, z tego się bierze. A jak się siedzi w kulisach tych wydarzeń, to jest to naprawdę niezwykle ciekawe. - Co pana fascynuje w tych kulisach? - Jako reżyser szukam rzeczy niepowtarzalnych. To teatrum polityczne w Sejmie sprawiło, że nikt już nie chodzi np. na filmy dokumentalne. Tu jest ciekawiej. Ostatnio takim wielkim wstrząsem dla mnie była scena, w której rozegrał się dramat małżeństwa Rokitów. Dla mnie jako dla reżysera to cud dramaturgiczny. - To czego się pan dowiedział z tego zdarzenia? - Tego, że metody, jakimi dzisiaj posługują się partie, zaszły tak daleko, że przeniosło się to do alkowy, która stał

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Ostatnia walka pokolenia

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 228/29.09.07

Autor:

Igor Janke

Data:

29.09.2007

Wątki tematyczne