EN

4.01.2002 Wersja do druku

Ostatnia scena idola: 35 lat temu zginął bohater całego pokolenia

Nosił okulary, bo źle widział. Ale za ciemnym szkłami chował oczy. Jeszcze na godzinę przed wypadkiem na Dworcu Głównym we Wrocławiu Zbyszek Cybulski żalił się, że nie zabrał tych właściwych szkieł. Był w białych, których nie lubił Jego kariera trwała zaledwie 12 lat. 36 filmów, kilkanaście ról teatralnych i niepowtarzalna działalność kabaretowa, zwłaszcza w legendarnym "Bim-Bomie" założonym razem z Bobkiem Kobielą i Jerzym Afanasjewem w 1954 r. - wszystko to zamknięte tragiczną śmiercią 8 stycznia 1967 r. - kazało myśleć jeszcze długo o tych latach gorączkowego, szalonego, niekonwencjonalnego i niepokornego aktorstwa. Nazywano go wówczas polskim Jamesem Deanem, zresztą też tragicznie zmarłym buntownikiem ekranu. Zawsze miał przy sobie prosty chlebaczek, w którym nosił pogięty aluminiowy kubek - przykrywkę z wehrmachtowskiej manierki. Do stałych relikwii w chlebaczku należała także książeczka do nabożeństwa i świecidełk

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Ostatnia scena idola: 35 lat temu zginął bohater całego pokolenia

Źródło:

Materiał nadesłany

"Dziennik Polski"

Autor:

Janina Januszewska-Skreiberg

Data:

04.01.2002