"On wrócił" Timura Vermesa w reż. Roberta Talarczyka w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Wojciech Lipowski w Śląsku.
I znowu wszystko jest znajome. Wprost z galerii handlowej, gdzie mieści się jedna ze scen Teatru Śląskiego, wkraczamy w pozornie bezpieczny świat telewizyjnego show, co prawda nieco przyprószonego kurzem wojny, której już nikt nie pamięta, gdzieś w tle berlińska ulica z resztkami chodnika, fragmenty muru, a może tak nam się tylko wydaje. Jeśli ktoś ma jeszcze wątpliwości, to zobaczy zniszczonego przez rdzę starego mercedesa. To z niego wytoczy się z hukiem główny bohater wieczoru: nadgryziony przez czas Adolf Hitler, który właśnie powrócił do współczesnych Niemiec, a może miejsce nie ma w tym wypadku większego znaczenia, bowiem tak naprawdę on powrócił do nas. Kim jest w ten bohater głośnej bestsellerowej powieści Timura Vermesa, którą przeniósł na scenę Robert Talarczyk? Kontrowersyjnym komikiem, niegroźnym dziwakiem wygłaszającym narodowosocjalistyczne tyrady, które na początku śmieszą, a później budzą niepokój? A może kimś, kto