Najpóźniej powinna zniknąć 1 kwietnia, gdy Damian Tanajewski
zostanie szefem Opery i Filharmonii Podlaskiej. Jej usunięcie nie będzie żartem, ale przywróceniem historii na właściwe tory - pisze Tomasz Maleta w Kurierze Porannym.
Komisja konkursowa dokonała salomonowego wyboru. Rekomendowała jednomyślnie Damiana Tanajewskiego na szefa Opery i Filharmonii Podlaskiego Europejskiego Centrum Sztuki, z drugiej strony zaproponowała, by Michał Klauza odpowiadał za sprawy artystyczne. Tym samym nieśmiało wskazała, by wzorem wielu innych placówek de facto rozdzielić funkcję menedżerską od programowej. Jeśli takie rozwiązanie zaakceptują zarząd województwa i minister kultury, to po raz pierwszy w dziejach opery nastąpi dualizm dyrektorski. Nie było go ani za Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego, ani za Roberto Skolmowskiego. Przy czym w tym drugim przypadku piętno odcisnęła swoista ontologia legitymizacji jednowładztwa. Bez konkursu, ale w uzgodnieniu z ministrem kultury Bogdanem Zdrojewskim. Znacznie mocniejszym niż tylko wynikającym ze statusu narodowej instytucji kultury. Na awersie tego był "nadzór" nad instytucją ze strony sejmiku, zarządu województwa, a tak na dobrą sprawę - marsza�