Niedawno w ramach FTPP teatr "Wybrzeże" wystawił dramat Słowackiego "Samuel Zborowski". Ale w tej chwili nie idzie mi o sam spektakl. Przygotowując się do odbioru niezwykle trudnej sztuki naszego wielkiego poety romantycznego (zdaniem nie żyjącego już historyka literatury Tadeusza Grabowskiego - najwybitniejszego romantyka w skali światowej) zagłębiłem się w lekturę "Samuela" i ponadto we wszystko mi dostępne, dotyczące "nauki genezyjskiej" Słowackiego, jego mistyki, jego symboliki. Dramat o ściętym, za sprawą kanclerza Jana Zamojskiego buntowniku, nie jest dramatem historycznym. Sztuka o piętnie metafizycznym, rozgrywająca się w zaświatach, stoi pod znakiem lucyferyzmu, apoteozuje człowieka, który - zdaniem Głowackiego - reprezentował pęd do wolności ducha, "wiecznego rewolucjonistę". W "Samuelu Zborowskim" jak w ogóle w ostatniej jazie twórczości Słowackiego mało jest pożywki duchowej dla współczesnego trzeźwego człowieka. Ale niemniej odp
Tytuł oryginalny
Osobowość twórcy
Źródło:
Materiał nadesłany
Ilustrowany Kurier Polski nr 149