- Problemem Proctora jest kobieta, namiętność, żądza, a na przeciwnym biegunie rodzina, obowiązek, lojalność, uczciwość. Jego historia to historia uczuć: miłosny wątek z Abigail oraz próba ponownego ułożenia życia z żoną - mówi MIROSŁAW BAKA przed premierą "Czarownic z Salem" w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku.
z Mirosławem Baką, odtwórcą roli Johna Proctora w spektaklu "Czarownice z Salem" w Teatrze Wybrzeże [na zdjęciu z Małgorzatą Brajner], rozmawia Martyna Wielewska: Rzadko czyta się sztuki, w których granica pomiędzy dobrem a złem, a u Arthura Millera - między prawdą a kłamstwem - jest tak wyraźnie zatarta. Kto w "Czarownicach..." kłamie, a kto mówi prawdę? - Sztuka Millera nie bez powodu stawiana jest w rzędzie arcydzieł dramaturgii światowej. Wielkość dramatu Millera polega na ukazaniu złożoności ludzkiej natury. Wybory dokonywane przez ludzi determinowane są wieloma czynnikami i często nie sposób nawet przeczuwać, gdzie owa granica między czernią a bielą, między dobrem a złem, moralną racją, czy też jej brakiem, miałaby się znaleźć. Miller pokazuje człowieka ze wszystkimi jego słabościami, wątpliwościami, namiętnościami. W doskonale nakreślonych postaciach bohaterów udało mu się właściwie zawrzeć całe ogromne bogactwo lud