Ingmar Bergman: "Prawdziwy spektakl nie dzieje się na scenie, ale w duszy widzów". DOSTOJEWSKI wpisał się w kroniki Starego Teatru znakomitymi inscenizacjami Andrzeja {#os#2589}Wajdy{/#}: "Biesy", "Nastazja Filipowna" (adaptacja "Idioty"), "Zbrodnia i kara". Każda z nich była wydarzeniem teatralnym na miarę nie tylko Krakowa. Teraz dołączają do nich "Bracia Karamazow" w adaptacji, reżyserii i scenografii znanego już dobrze w kraju Krystiana {#os#1116}Lupy{/#}, reżysera bardzo oryginalnego, odważnego, idącego od kilkunastu lat, własną, trudną drogą, nie dbającego o poklask szerokiej widowni. Przed dwoma laty podziwiałem jego inscenizację "Marzycieli" Roberta Musila, smakowałem każdą scenę subtelnej psychologicznie, wycieniowanej artystycznie gry aktorów, i nie znużyłem się cyzelatorskim dawko waniem teatralnej maestrii pomimo rozdłużenia spektaklu na kilka godzin. A oto moje najdłuższe przedstwienie w życiu:
Tytuł oryginalny
Osiem godzin Dostojewskiego w teatrze
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 115