"Napój miłosny" w reż. Michała Znanieckiego w Operze Wrocławskiej. Pisze Grzegorz Chojnowski z Radia Wrocław.
To jest zdecydowanie sezon Opery Wrocławskiej. Co miesiąc premiera, co miesiąc sukces. Tym razem popisał się Michał Znaniecki, realizując "Napój miłosny" Donizettiego/Romaniego. Nie widziałem przedstawienia wystawianego jako superwidowisko wokół Hali Stulecia, ale gdy oglądałem skromniejszą wersję, nie przyszło mi do głowy słowo redukcja. Pierwszy akt sprytnie się zamyka klamrą dekoracyjno-sytuacyjną. Na początku Nemorino, biedak zakochany w artystce, pragnie się przedostać na spektakl prowincjonalnego teatru, lecz nie ma pieniędzy. Pod koniec wyrzucają go z teatru żołnierze, których pojawienie się przyniesie miłosne kłopoty bohaterowi, zwiastuje też sprawy o politycznym znaczeniu. Dowódca, jak przystało na prowincję w stopniu sierżanta, o mało nie zdobędzie Adiny, a miasteczko o mało co nie podda się wojskowej okupacji. Znaniecki przeniósł akcję opery o sto lat później (do lat 20., 30. XX wieku) i w inne miejsce. Nie jesteśmy, jak ch