EN

18.01.2011 Wersja do druku

Orzeł z dziobem bociana

Katastrofa smoleńska po raz pierwszy po 10 kwietnia 2010 roku została wykorzystana w sztuce jako motyw dyskusji o nas, Polakach - pisze Dariusz Wilczak w Newsweeku, recenzując "Trans-Atlantyk we Wrocławskim Teatrze Współczesnym.

Dariusz Maj, aktor grający Gonzala, wychodzi na scenę półnagi. Ma tylko szare, przezroczyste rajtuzy na nogach. Gonzalo jest homoseksualistą, pederastą czy jak kto woli - gejem. Argentyńscy znajomi mówią o nim: puto - męska dziwka. Idzie powoli w rytm muzyki, która z każdym taktem narasta, staje się coraz głośniejsza, natarczywa. Gonzalo wyciąga ramiona. Ramiona to skrzydła, a on udaje samolot. Gonzalo-samolot zniża się do lądowania, przechyla to na jeden, to na drugi bok. Wypatruje ziemi. Opadając, zawadza skrzydłem o nieistniejące na scenie drzewo. Lewa ręka zwisa bezwładnie. Teraz wszystko następuje bardzo szybko. Gonzalo broni się przed katastrofą, ale jest już za późno. Wali się na deski i zastyga w konwulsjach. Muzyka cichnie. Publiczność zaczyna szeptać, wyraźnie podzielona na dwie grupy. Ktoś wystawia język, jakby miał za chwilę zwymiotować. Ktoś inny kiwa głową, ze zrozumieniem dla alegorii w sztuce, nawet gdyby miała być przykra

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Orzeł z dziobem bociana

Źródło:

Materiał nadesłany

Newsweek Polska nr 3/23-01-11

Autor:

Dariusz Wilczak

Data:

18.01.2011

Realizacje repertuarowe