EN

2.03.1957 Wersja do druku

Orfeusz w Grotesce

Któż z nas nie zna smutnej legendy o Orfeuszu, królu trac­kim i wspaniałym pieśniarzu, który do piekła ruszył po swo­ją zmarłą w czasie uczty we­selnej, małżonkę. Wstrząsający liryzm, głęboko poetycka tra­gedia zostaje w offenbachowskiej operze buffo przekształ­cona na beztroską farsę miesz­czańską. Orfeusz i Eurydyka znudzili się serdecznie małżeń­stwem. Nie ograniczając się do zdrad, życzą sobie wzajemnie nagłej i niespodziewanej śmier­ci. Orfeusz wchodzi nawet w zmowę z Plutonem, który uwiódłszy Eurydykę przenosi ją do krainy zmarłych. Swoboda erotyczna bogów daleka jest od antycznej jurności, pokrywa ją obnoszenie zasad i hipokryzja mieszczań­stwa XIX-wiecznego. Moral­ność? Ależ tu wszyscy poza piękną sylwetą Johna Styksa są amoralni, a w miarę jak ro­śnie ich pozycja - antymoralni. Tryskające humorem libret­to Hektora Cremieux pokrywa swoją beztroską pesymizm i rozkład wartości. Od Cremieux wziął Gałcz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Orfeusz w Grotesce

Źródło:

Materiał nadesłany

Trybuna Ludu nr 60

Autor:

Jan Puget

Data:

02.03.1957

Realizacje repertuarowe