"Orfeusz i Eurydyka" w insc. i reż. Giorgio Madia w Operze Krakowskiej w Krakowie. Pisze Paweł Dybicz w Przegladzie.
Krakowska inscenizacja "Orfeusza i Eurydyki" oglądającym przysporzy niemało kłopotów. Bo kogo bardziej podziwiać? Reżysera Giorgia Madię, który ma w biografii występy m.in. w balecie Maurice'a Bejarta i Rudolfa Nuriejewa, za niezwykłe połączenie opery z baletem? Śpiewaków ze znakomitą Agnieszką Rehlis w roli Orfeusza? Czy też tancerzy z Dzmitrym Prokharau - również Orfeuszem? Jak widzowie będą mogli się pozbyć owej rozterki? Gdy dojdą do wniosku, że przygotowane przez Madię przedstawienie jest nierozerwalnym połączeniem klasycznej opery z klasycznym baletem, że uzupełniają się one i przenikają. To, co ma do przekazania śpiewak, co chce wyrazić głosem, można dostrzec w tańcu. Takie połączenie dwóch sztuk (w historii "Orfeusza i Eurydyki" nienowe) wynosi tę inscenizację na wyżyny sztuki operowej. I dlatego na długo zapadnie ona w pamięć widzów. Nie tylko z uwagi na wymienionych wykonawców. Ich występ to maestria, ale i inni wykonawcy pok