EN

3.06.2009 Wersja do druku

Orfeusz na manowcach

"Orfeusz i Eurydyka" w reż. Mariusza Trelińskiego w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Daniel Cichy w Tygodniku Powszechnym.

Eurydyka popełnia samobójstwo, a Orfeusz próbuje rozliczyć się z poczucia winy. Mariusz Treliński powraca na deski Teatru Wielkiego-Opery Narodowej. W kostiumie rewolucjonisty. Przestronny apartament. W wystroju dominują szkło, aluminium, szlachetne odmiany drewna. Na podłodze leżą wciąż nierozpakowane kartony, laptop, na centralnym miejscu stoi pozostawione w nieładzie łoże. Cisza, słychać nerwowe kroki, kobieta głośno chwyta powietrze. W czerwonej sukni wygląda pięknie i smutno. Bo czeka. Na stole położyła śnieżnobiały obrus, dwa kieliszki, butelkę wina, świecznik. Nagle coś w niej pęka, rozbija kieliszek i podcina sobie żyły odłamkami szkła. Dopiero teraz brzmią pierwsze frazy uwertury. Jeszcze tylko kilkadziesiąt tabletek, które dopełnią samobójczy rytuał, i Eurydyka zgaśnie na rękach spóźnionego kochanka. Początkowe minuty najnowszej inscenizacji "Orfeusza i Eurydyki" Christopha Willibalda Glucka wskazują klucz, który do dzieł

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Orfeusz na manowcach

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygodnik Powszechny nr 22/31.05

Autor:

Daniel Cichy

Data:

03.06.2009

Realizacje repertuarowe