"Orfeusz i Eurydyka" w reż. Mariusza Trelińskiego w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Anna Gromnicka w Dzienniku.
Doskonała rola Olgi Pasiecznik oraz orkiestra pod batutą Łukasza Borowicza uratowały nową operę Trelińskiego przed artystyczną porażką. Trelińskiego należy podziwiać za talent tworzenia dzieł doskonałych formalnie. Ale w przypadku "Orfeusza i Eurydyki" znalezienie języka uniwersalnego dla mitu i współczesności przysłoniło umiejętność opowiedzenia alternatywnej, porywającej historii. I tylko doskonała rola Olgi Pasiecznik i orkiestra pod batutą Łukasza Borowicza uratowały operę przed artystyczną porażką. Wizje Trelińskiego są do bólu precyzyjne i to jest największą siłą wszystkich jego inscenizacji. Nie można nie szanować jego inteligentnych i przekonujących wyobrażeń - nawet gdy reżyser zmienia wymowę oryginału jak w sobotniej inscenizacji "Orfeusza i Eurydyki" Christopha Willibalda Glucka na scenie Opery Narodowej. Bywają to spektakle wyestetyzowane, porażają rozbuchanymi, filmowymi efektami i bajkową scenografią, ale też wyz