"Projekt Frankenstein" w reż. Kornela Mundruczó na XXXIV Krakowskich Reminiscencjach Teatralnych. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Dziwny spektakl. Drażniący, nużący, ale jednak niepokojący: "Projekt Frankenstein" Kornela Mundruczó pokazany podczas Reminiscencji. Plac Wolnica, słoneczne niedzielne popołudnie. Na środku placu duży kontener - taki, jakie stoją na budowach. Tam grany będzie .Projekt Frankenstein". W kontenerze jasno i zwyczajnie - ubogie mieszkanie, przez okna widać niedzielnych spacerowiczów. W dwóch telewizorach widzimy mniej odsłonięte zakamarki mieszkania. Podglądamy cudze życie, ale aktorzy wcale nie udają, że nas nie widza, nawet nawiązują rozmowę z widzami. Na początku nie bardzo wiadomo, co to za historia będzie opowiadana: starsza niechlujna kobieta i siwy mężczyzna prowadzą rozmowę o zakupach, on wychodzi, pojawia się młoda chłopczykowata dziewczyna. Mówią, że prowadzą tutaj stołówkę dla emerytów. Istotnie, wyglądają jak ubodzy mieszkańcy Kazimierza, tyle że mówią po węgiersku. Potem wchodzi łysawy energiczny facet, objaśnia, że jest fil