Pierwsze słowa, od których rozpoczyna się spektakl Wyzwolenia w realizacji Hanuszkiewicza, nie padają ze sceny w widownie, lecz odwrotnie: rozlegają się na sali wśród publiczności i skierowane są do aktora, który wszedł właśnie szybkim krokiem zza kulis i zatrzymał się przed rampą, patrząc w milczeniu na widzów. Ktoś z pierwszego rzędu krzeseł rzuca w jego stronę pytanie: Czego żądasz? Służby jednej godziny. - odpowiada aktor. Ta wymiana kwestii nie została dopisana przez reżysera. Zawarta jest w tekście autorskim, ale ma tam zupełnie odmienną funkcję. Przede wszystkim nie zapoczątkowuje utworu, lecz poprzedzona jest wielką monodią Konrada, który wkroczył na scenę krakowskiego teatru spowity w płaszcz romantyczny, z okowami na dłoniach, i w kadencji wiersza mickiewiczowskiego objawił swój poetycki rodowód. Za świadków ma tylko "strudzoną rzeszę" anonimowych, niezindywidualizowanych robotników, którzy słów jego "słuchają zdziwien
Tytuł oryginalny
Orestes bez Erynii
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 22