OTOCZENIE Teatru Współczesnego im. E. Wiercińskiego ożywiły od niedawna wielkie plansze z repertuarem bieżącym: "Klik-Klak", "Przygody Koziołka-Matołka", w przygotowaniu: "Oresteja". Wygląda to zabawnie, zaskakująco, ale równocześnie ma pokrycie w faktach, które skłania do zastanowienia... i nadziei. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, zobaczymy we Wrocławiu na przełomie października i listopada premierę trylogii tragicznej Ajschylosa, ojca dramatu europejskiego i jednego z największych jego twórców - przecież znawcy zestawiają czasem jego imię tylko z imieniem Szekspira. Rodzi się jednak pytanie, czy miejsce "Orestei" to teatr noszący w nazwie przymiotnik "współczesny", czy Ajschylos to autor dla widzów tego właśnie teatru, i wreszcie najogólniej, czy sztuka narodzona w teatrze Dionizosa w roku 458 p.n.e. w Atenach ma coś do powiedzenia dzisiejszemu widzowi. Odpowiedzieć na to spróbuję jako filolog klasyczny i w pewnym sensie historyk kultury; nie moi
Tytuł oryginalny
"Oresteja" i współczesność
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości nr 44