"Oresteja" Ajschylosa w reż. Jana Klaty w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Fanny Kaplan na swoim blogu.
Minęło prawie 11 lat od premiery "Orestei" Jana Klaty. Wtedy się na nią zwyczajnie nie wybrałam i ją przegapiłam. Przeszła mi koło nosa. Postanowiłam zatem się poprawić i zobaczyć wznowienie już wzbogacone o młodych aktorów obecnego składu zespołu, Bartosza Bielenię i Krystiana Durmana. Podobno 11 lat temu był to spektakl dość kontrowersyjny. Starsze pokolenia widzów nie mogły (a pewnie i do dziś nie do końca potrafią) pogodzić się z pewną "teledyskowością" Klaty i z tym, że czerpie pełnymi garściami z popkultury. Ówcześni młodzi wypowiadali się różnie - jedni mówili, że dobre, inni, że nie zachwyca, jeszcze inni, że nierówne, bo czasem zachwyca, a czasem wcale. I z tą nierównością spektaklu muszę się zgodzić i ja, 11 lat po premierze. Nie mam i nigdy nie miałam problemu z popkulturą, może dlatego, że jestem pokoleniem Mtv i pierwszych gier komputerowych, że dekadą, do której zawsze będę wracać myślami z rozrzewnieni