Największą wartością krakowskiej "Orestei" jest sposób przedstawienia starożytnej Grecji. Zwykliśmy bowiem kojarzyć ten czas ze szlachetnością posągów, a jego istotą oceniać wielkością odkryć i dokonań ówczesnych umysłów. A przecież wystarczy zapoznać się z grecką mitologią, żeby zrozumieć ile pierwotnej dzikości było w tym świecie. I to właśnie starał się zaprezentować reżyser spektaklu, Zygmunt {#os#871}Hübner{/#}. Początkowo spektakl odpycha swoją obcością. Brzydkie, jakby oślizgłe od jaskiniowej, czy lochowej wilgoci mury pałacu, obszarpany, monotonnie zawodzący chór starców (świetna stylistycznie muzyka Stanisława {#os#969}Radwana{/#}!), nieprzyjemne szare światło - wszystko to wywołuje w widzu niechęć i obawę. Zawodzenie starców nabiera stopniowo rytmiczności: akcenty wyznaczają równomierne uderzenia kamieniem o kamień. Starcy skupieni w niedużym kręgu, pochłonięci całkowicie "grą" na tych kamiennych instrumentac
Tytuł oryginalny
"Oresteia"
Źródło:
Materiał nadesłany
Echo Krakowa nr 164