EN

4.12.1955 Wersja do druku

Optymistyczna tragedia

Łódzki krawiec teatralny, sławny przed wojną Pytel, lubił bywać na próbach. Pytany o zdanie odpowia­dał często znajomym akto­rom: "Proszę mistrza, to nie jest sztuka na premierę". Najczęściej miewał rację. Nie mieli za to racji ci, którzy udzie­lali uporczywie przez ostatnie dzie­sięć lat tej właśnie odpowiedzi wszystkim pytającym o możliwoś­ci i potrzebę wystawienia "Trage­dii optymistycznej" Wsjewołoda Wiszniewskiego. Zgadzali się na­wet, że sztuka rewolucyjna, że na­pisana przez ambitnego drama­turga i scenarzystę, że pyszne role - zwłaszcza główna, rola kobiety - komisarza bolszewickiego na krążowniku opanowanym przez anarchistów - że jest zatem i bo­hater pozytywny i ostry konflikt, że i polityka i sztuka, bo to i for­ma twórcza, nie naśladownicza. Panowała więc w tych kwestiach zgoda, ale jakoś do premiery nie dochodziło. I nawet nie czyjś za­kaz był tu przyczyną, ale zjawisko powszechne, wzajemnie krępujące ludzi tea

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Optymistyczna tregedia

Źródło:

Materiał nadesłany

Nowa Kultura nr 49

Autor:

Jerzy Pomianowski

Data:

04.12.1955

Realizacje repertuarowe