- To co najbardziej dokuczało mi podczas stanu wojennego, to duszące poczucie istnienia bezwzględnego szablonu ucinającego wszystko, co się w nim nie mieści - mówi JERZY BIELUNAS, reżyser "Wrońca" - sztuki na podstawie powieści Jacka Dukaja, prezentowanej dziś na PPA.
Magda Piekarska: Jak pan pamięta stan wojenny? Jerzy Bielunas: - Doroślej niż Adaś, bohater "Wrońca" Jacka Dukaja. Byłem już po studiach, pracowałem. Odbierałem ten czas emocjami człowieka trzydziestoletniego. I choć nie poznałem tego najgorszego oblicza stanu wojennego, pamiętam poczucie totalnego ograniczenia, osaczenia, pozbawienia głosu. Kilku moich przyjaciół zwinięto w godzinie policyjnej, a czas nas wszystkich był ograniczony między porankiem a godziną ósmą wieczorem. Miałem świadomość cenzury, ale dużo gorsze było to wewnętrzne poczucie zniewolenia, które siedziało gdzieś w głowie. Bardzo odczułem też głęboki kryzys teatru, który wtedy zamarł, został zdławiony i bardzo długo nie potrafił się z tego podnieść. Oczywiście pamiętam też typowe obrazki z tamtego czasu: czołgi, czujki, płonące koksowniki. To realny obraz, tymczasem Dukaj opowiada okrutną baśń. - W jego książce odkryłem możliwość budowania na pods