"Opowieści afrykańskie według Szekspira" w reż. Krzysztofa Warlikowskiego z Nowego Teatru w Warszawie. Pisze Aleksandra Spilkowska w Teatraliach.
Chyba nikt nie wybiera się na "Opowieści afrykańskie" - spektakl jeszcze przed premierą poprzedzony szumem medialnym - bez żadnych oczekiwań lub domysłów. Trudno byłoby jednak przewidzieć wizję zaproponowaną przez Krzysztofa Warlikowskiego. Najpierw naszym oczom ukazuje się ogromna, pusta hala. Na środku znajduje się prostokątna, plastikowa konstrukcja. Surowa w formie, przypomina klatkę lub akwarium. Naprzeciwko rzędy krzeseł. Na początku siedzimy przed pomieszczeniem do pokazywania i eksponowania, szybko jednak zmienia się ono w półżywą formę, przemieszczając się i deformując, tworząc coraz to nowe przestrzenie. Wyraźnie zarysowana czwarta ściana ulega nieustannej dekonstrukcji, aż w końcu zupełnie zanika. Mimo fizycznego odgrodzenia, już od początku trudno mówić o dystansie między sceną a widownią. Publiczność zostaje wciągnięta do środka, zagarnięta okiem kamery, która w formie przebłysku oferuje publiczności jej własne odbicie