"W mrocznym, mrocznym domu" Neila LaBute'a w reż. Natalii Sołtysik oraz "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" Swietłany Aleksijewicz w reż. Krzysztofa Popiołka w Teatrze im. Jaracza w Olsztynie. Pisze Kamila Łapicka w tygodniku W Sieci.
Podczas kolejnej teatralnej peregrynacji odwiedziłam Olsztyn. Sprawdziłam, co się zdarzyło "W mrocznym mrocznym domu" i przekonałam się, że "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety". W 2013 r. zakończył się remont Teatru im. Stefana Jaracza i wszystkie cztery sceny prezentują się imponująco. W repertuarze przeważają klasyka współczesności albo teksty zupełnie współczesne, takie jak obejrzane przez mnie sztuka Neila LaBute'a i adaptacja książki Świetlany Aleksijewicz. Wnętrze "Mrocznego domu" wciąga. Tajemnica, rodzina, seks, zemsta - LaBute, autor chętnie granego "Kształtu rzeczy", wie, z jakich elementów ułożyć tekst, by złapać widza na wędkę. I umożliwić (świetnym!) aktorom metamorfozę w ciągu 80 min. Scenografka (Aniko Kiss) stworzyła im do tego ciekawą geometryczną przestrzeń, która dodaje dynamiki dialogom. Podczas "Wojny" jest inaczej. Istnieje tu prawie wyłącznie przestrzeń słów. Kobiecych relacji. Surowych. Osobistych. "Pamięt