- Zastosujemy perspektywę postkolonialną, trudną do przyjęcia dla narodu europejskiego. Ale to podstawowe dla nas doświadczenie - mówi przed wieczorną premierą "Słowackiego. 5 dramatów. Rekonstrukcji historycznej" jej reżyser Paweł Wodziński.
MICHALINA ŁUBECKA: To pęd za modą każe panu zrobić w Bydgoszczy kolejną w naszym kraju rekonstrukcję historyczną? Nie ma pan dość tych Grunwaldów, Olszynek Grochowskich, Modlinów? PAWEŁ WODZIŃSKI: Dlatego ten tytuł traktuję ironicznie. Bardzo popularne stało się rekonstruowanie historii, a raczej jej mitologizowanie, my chcemy raczej pokazać jej prawdziwszą wersję. Stąd ten ironiczny ton. MŁ: Brzmi jak zabawa, a gdy dyrektor teatru zapowiedział na konferencji prasowej, które dzieła Słowackiego pan wystawia, na sali słychać było jęk przerażenia. PW: Projekt oparliśmy na pięciu tekstach teatralnych osadzonych w konkretnym polskim historycznym kontekście. Przypomnijmy, to: "Mazepa", "Sen srebrny Salomei", "Ksiądz Marek", "Horsztyński" i "Kordian". Taki dobór wziął się z mojego przekonania o możliwości zastosowania do zrozumienia polskiej literatury teorii postkolonialnej. MŁ: Chce pan udowodnić, że Polska była zniewolona tak jak