"Sędziowie" w reż. Jerzego Grzegorzewskiego z Teatru Narodowego i "Albośmy to jacy, tacy..." w reż. Piotra Cieplaka" z Teatru Powszechnego w Warszawie, na festiwalu Wyspiański 2007 w Krakowie. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.
To musiała być kurza ślepota. Monotonna zima 1999 - chyba tak. Może luty? Albo wczesny marzec? A może jesień 1999? W każdym razie - zmrok zapadał wcześnie, idiotycznie wcześnie, w środku dnia. O 19.00 - egipskie ciemności. Jerzy Grzegorzewski przywozi z Warszawy wyreżyserowanych przez siebie "Sędziów" [na zdjęciu] Stanisława Wyspiańskiego. Z jakiej okazji ta wizyta? Nie pomnę. Pokazuje ich w sali Sokoła przy ul. Piłsudskiego, wtedy chyba jeszcze Manifestu Lipcowego. Tak. Zimno jak w wymarłej psiarni. Zydle dla widzów - zgroza. I to prosektoryjne światło z gołych żarówek pod zżeranym przez grzyba sufitem. Dalej chwila mroku - i początek teatralnej opowieści Grzegorzewskiego. Całość - godzina i może trzy minuty. Ale zanim finał - znów to światło, prawie prosektoryjne. W nim - snujące się zdania Wyspiańskiego w sennych gardłach snujących się gwiazd. Tak, dziś mam pewność, że trafiła mnie wtedy kurza ślepota. Nic żywego, nic ciepłego