Spektakl nie jest opowieścią o wielkich artystkach, a o ludzkich słabościach, z którymi i Kalina Jędrusik i Violetta Villas nieustannie się zmagały - o spektaklu "Kallas" w reż. Dariusza Taraszkiewicza pisze Grzegorz Ćwiertniewicz z Nowej Siły Krytycznej.
Prawdziwą przygodę, ufając Ludwikowi Starskiemu, można przeżyć tylko w Warszawie. I wcale nie "w maju, gdy kwitną bzy". Sierpień również sprzyja duchowym uniesieniom. Przekonałem się o tym w trzecim dniu miesiąca żniwiarzy. Wtedy to warszawiacy i turyści mieli okazję wziąć udział w jednym z dwóch wydarzeń. Gapie mogli podążyć do kościoła, w którym odbywał się ślub Katarzyny Zielińskiej, aktorki - śpiewającej, a jak trzeba - jeżdżącej z gwiazdami na lodzie, i nieświadomie uczestniczyć tym samym w "Widowisku Wcielonym", a więc, powtarzając za Krzysztofem Rutkowskim, profesorem UW, w mediatyzacji życia prowadzącej do infantylizacji życia publicznego i upublicznienia życia intymnego. Świadomy widz natomiast sobotni wieczór mógł spędzić w Projekt Teatr Warszawa Roberta Kudelskiego - aktora teatralnego i telewizyjnego, teatrze, w którym miała miejsce prapremiera sztuki pt. "Kallas" autorstwa Marcina Szczygielskiego - pisarza, dziennikarza