"Romeo i Julia" w chor. Jerzego Makarowskiego w Operze Wrocławskiej. Pisze Katarzyna Kaczorowska w Polsce Gazecie Wrocławskiej.
Wieczne życie dał Romeo i Julii Szekspir i nie wiem, co musiałoby się wydarzyć, by ta historia zniknęła z teatralnego repertuaru. Było tylko kwestią czasu, kiedy o kochanków z Werony upomni się opera (Bellini i Gounod), balet (Prokofiew) czy wreszcie film (Zeffirelli). W ostatni weekend tę miłosną opowieść przypomniała nam Opera Wrocławska, wystawiając - w koprodukcji z Teatrem Wielkim w Łodzi - balet Sergiusza Prokofiewa "Romeo i Julia" w inscenizacji i z choreografią Jerzego Makarowskiego, z dekoracjami i kostiumami Ryszarda Kai. Tytułową Julię zatańczyła Nozomi Inoue, a Romea Sergii Oberemok, oboje z wrocławskiego zespołu (i obojgu należą się duże brawa). DziełoProkofiewa (premiera w 1936 roku), doskonale znającego wymagania współczesnego baletu dzięki wieloletniej współpracy z Siergiejem Diagilewem, uchodzi za jedno z arcydzieł gatunku. I jest niemałym wyzwaniem dla choreografa i tancerzy. Makarowski, który ostro nożyczkami potrakt