"Kandyd czyli optymizm" w reż. Pawła Aignera w Teatrze Groteska w Krakowie. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.
Całe lata czekałem, by móc zwyczajnie napisać słowo "piękno". By móc te sześć liter postawić tak po prostu, zwyczajnie, bez ironizujących nawiasów, poza cynicznymi cudzysłowami. Wieki do teatru chodziłem i wypatrywałem dnia, w którym "piękno" rzeknę tak po ludzku, jak po ludzku "dzień dobry" się mówi. No i - dożyłem. Filozof Pangloss to jest w "Kandydzie" Woltera wierny portret, bez mała żywa kopia realnego antenata, który zwał się Leibniz. Tak samo jak Pangloss, ów Leibniz upierał się, że wszystko jest cacy - że świat nasz jest najlepszym z istniejących, oraz że wszystko na tym naszym świecie idzie cudownie. Słowem, żyć - nie umierać, cmokać - nie biadolić. Aliści, Wolter nie dlatego był Wolterem, by takie pensjonarskie naiwności wspierać. U Woltera młodzieniec Kandyd daje papierowemu entuzjaście wszechogarniającej dobroci lekcję najczystszą - lekcję rzeczywistości mianowicie. Każda z 30 zapisanych przez Woltera przygód dowodzi