Istnieją teatry, które realizują wyznaczony im plan usług. Istnieją teatry, które służą sztuce. Istnieją teatry, które nie wiadomo po co istnieją. I wreszcie są teatry, które uczą myśleć, do ich szczupłej liczby należy teatr Erwina Axera. Cenię go między innymi za to, że mogę się z nim nie zgadzać. A to dosyć rzadka właściwość w sytuacji, kiedy "Bracia Karamazow" czy "Wesele" są zmajoryzowane powodzią sztuk granych...? Chyba granych tylko dla miłego grosza. Z teatrem Erwina Axera nie zgadzam się co do sposobu scenicznej interpretacji "Androklesa i lwa". Tradycjonaliści widzieli w tej sztuce żartobliwy paradoks o potrzebie tolerancji, sceptycy - dwu-aktówkę z myszką. Axer zadał kłam obawom sceptyków, ale przy okazji wprawił w kłopot tradycjonalistów. Posłużył się shawowskim dialogiem dla zademonstrowania tezy zgoła innej, a uznając mistrzostwo reżysera - tezę zaakceptować trudno... "Androkles i lew" w Teatrze
Tytuł oryginalny
Oportunizm cezarów
Źródło:
Materiał nadesłany
Kultura nr 6