- Werdykt jury jest wypadkową subiektywnych ocen jego członków i trzeba go przyjąć z pokorą - mówi Bartosz Zaczykiewicz, reżyser "Odysa" , po Opolskich Konfrontacjach Teatralnych Klasyka Polska w Gazecie Wyborczej - Opole.
Anita Dmitruczuk: Jak Panu się podobała "Iwona, księżniczka Burgunda"? Wcześniej mówił Pan, że przedstawienia zupełnie inaczej się ogląda na festiwalu, a inaczej w ich macierzystych teatrach. Bartosz Zaczykiewicz: Podobała mi się. Dla mnie wypadła zdecydowanie lepiej niż wtedy, kiedy widziałem ją w Wałbrzychu. O dziwo, na naszej scenie dekoracje wyglądały dużo lepiej, w Wałbrzychu widownia jest też dość płaska. Zresztą mówili o tym sami twórcy przedstawienia. Bardzo szczęśliwy był też czas, w którym pokazywaliśmy "Księżniczkę". Po trudnym i ciężkim Wyspiańskim takie przedstawienie na pewno potrafi ponieść publiczność jeszcze mocniej. A czego w takim razie brakowało Pańskiemu "Odysowi"? W końcu opolski teatr przyzwyczaił nas do nagród. - Trudno jest mi na to odpowiedzieć. Raz, że Odys to dla mnie jeszcze świeże przedstawienie. Nie wiem, czy czegoś w nim brakuje. Werdykt jury jest wypadkową subiektywnych ocen jego członk