Dlaczego ofiary są ofiarami, a kaci katami? Jak miłość zmienia się w okrucieństwo, a codzienne podłości w przemoc? Takie pytania zadali sobie twórcy spektaklu "Nie płacz, Anno". Premiera w sobotę w Teatrze Lalki i Aktora im. Smolki.
Tekst sztuki podpisany jest przez Juliusa Meinholma. W podtytule czytamy, że to rzecz napisana przez mężczyznę dla kobiet. Na pewno? "Nie płacz, Anno" to na pewno spektakl, nad którym unosi się genderowy duch. To kobiety grają w nim pierwsze skrzypce, to one widzą i opisuj ą świat. Powiedzieć, że panom przypadł w udziale drugi plan, to powiedzieć nieprawdę. Nie dlatego, że w założeniu sztukę ma dźwigać jedna aktorka, ale dlatego, że chociaż pewną historię opowiadają odbiorcy kobiety, to opowiadają sporo o mężczyznach. "Nie płacz, Anno", nawet jeśli w zamierzeniu jest dla kobiet, nie jest wyłącznie o kobietach. To sztuka o przemocy. Ale nie takiej otwartej, widocznej, ewidentnej. Przemoc ma tu twarz codziennych podłości, myślowych schematów, stereotypów związanych z płcią. Tytułowa Anna jest ofiarą - własnego męża, ale również kobiet w swojej rodzinie. Nic dziwnego - one same też były ofiarami i zdaje się, że właśnie tego Anna n